Też uważacie, że…

Też uważacie, że elektryfikacja motoryzacji to nie jest jej śmierć, a jedynie początek likwidacji całego transportu prywatnego?
TLDR – według mnie po zakazaniu silników spalinowych nagonka na auta nie ustanie, zacznie się przypierdalanie do ścierających się klocków i tarcz, nieekologicznego procesu budowy baterii, braku recyklingu, zajmowaniu miejsca przez samochody w miastach itd. przez co nawet elektryk nie będzie eko i samochody będą dla wybranych a reszta będzie się bujać zbiorkomem.

Tak sobie ostatnio czytam sporo nie tylko o samej motoryzacji, ale też całej transformacji energetycznej i podejściu miast do ulepszania życia obywateli. Ogłoszono, że Unia w 2035 zakaże silników spalinowych w nowych samochodach. Emisja ma zostać zredukowana o 100% względem poziomu z dzisiaj dla naszego dobra i zdrowia. Obecnie spaliny wydzielane przez wszystkie auta w UE stanowią 12% wszystkich zanieczyszczeń, według mnie, owszem auta zanieczyszczają powietrze, ale w pierwszej kolejności powinno się wziąć za Januszy, którzy palą śmieciami w piecach i dać wreszcie spokój tym biednym dieslom, które są bardzo ekologiczne w porównaniu do dawnych czasów, a które mają tak absurdalne rozwiązania jak tryskanie mocznikiem w spaliny żeby je oczyścić. Podczas pandemii fajnie można było zobaczyć, że kiedy ruch samochodowy zamarł to smog z miast nie zniknął w dużym stopniu, trochę było lepiej, ale nadal bez szału. Ograniczanie dość marginalnego źródła zanieczyszczeń jest wg mnie bez sensu totalnie, a niesie za sobą poważne konsekwencje. Po pierwsze nowe auta drożeją i stają się coraz bardziej niedostępne, z drugiej strony są coraz nowocześniejsze i lepsze, ale brak nawet zwykłej możliwości stworzenia prostego i taniego samochodu powoduje, że ktoś kto koniecznie chce auto kupi starego gruza i będzie truł za 3 właścicieli nowszych aut. Kolejna sprawa, że elektryfikacja zmniejszy ilość miejsc pracy w branży motoryzacyjnej i pokrewnych, elektryki są prostsze, bardziej niezawodne, mają mniej części i są tańsze w budowie. Ich cenę winduje nowość technologii, która nie jest masowa i jeszcze się nie zwróciła oraz ceny baterii, które wymagają rzadkich pierwiastków.

Nie chcę tutaj wchodzić w temat ich użyteczności. Ja mam otwarty umysł i nie boję się, że w nowym aucie nie będę mógł posłuchać pięknego warczenia czterocylindrowego 1.6, które u siebie pod maską ma większość krytyków spod znaku „elektyk nie wydaje dźwięków, prawdziwy samochut musi ryczeć i warczeć!” xD Na ten moment przydatność elektryka w Polsce jest mała, za granicą sporo lepsza, myślę, że w przyszłości nie będzie problemem doładowywanie ich, ale chcę zwrócić uwagę na walkę z samą ideą samochodu. Od lat je ulepszamy, żeby były bardziej eko i bezpieczne, super, ale to się nigdy nie skończy. Nie nadejdzie moment kiedy Unia powie, ok tutaj się zatrzymujemy, możemy mieć bardzo eko zwykłe spalinówki, hybrydy albo elektryki. Każdy niech wybierze coś dla siebie. Wymagania rosną cały czas, trochę jak wymagania #p0lka z #tinder obecnie jest już problem ze spełnianiem norm, a przed całkowitym zakazem w ciagu tych 14 lat pewnie z 2 razy jeszcze będą zaostrzone. Wszystko po to, żeby zakończyć mityczną „samochodozę” i dominację blachosmrodów o której tyle pierd0lą miejscy aktywiści i urzędnicy, którzy postawili sobie za cel oddać miasto pieszym i cyklistom i zwężają kluczowe drogi, likwidują parkingi itd. To pierwsze robi moje miasto #torun wiem też o #warszawa a to drugie #paryz który chce zlikwidować 60 z 140 tys miejsc parkignowych w mieście. Zobaczycie, że po tym jak samochody staną się tylko elektryczne to urzędnicy i społeczniacy nie pomasują się z zadowoleniem po brzuszku, tylko wymyślą zaraz, że przy hamowaniu ścierają się opony i hamulce, a to też emituje jakieś złe pyłki i przez to wszyscy zaraz poginiemy. Już mi mignęło gdzieś, że jakiś urzędnik wpadł na pomysł żeby stosować domyślnie opony o niższych oporach toczenia, żeby się nie ścierały tak szybko, ale ktoś go uświadomił, że to wydłuży drogę hamowania i ten pieszy o którego on tak się martwi nie umrze 3 lata szybciej przez wdychanie syfu, tylko w każdej chwili bo go Hajto na pasach rozjedzie, gdyż nie wyhamuje. Innym objawem ślepego zapatrzenia w ekologię jest nowy czynnik w klimatyzacjach – R1234yf, który jest biodegradowalny ale jest bardzo niebezpieczny przy skrajnym pechu kiedy dojdzie do zapalenia się wytwarza się jakiś gaz, który przenika przez skórę i rozpuszcza kości wewnątrz i powoduje masę obrażeń w środku ciała. Tak zginęła to laska z nowiutkiego mercedesa, któremu ogień buchał z klimy. Szczegółów i prawidłowych nazw tych wszystkich rzeczy nie znam, ale to nie jest Instytut Danych z Dupy, ciekawskich wysyłam do wujka Google. Mercedes był ostatnim producentem, który zaczął stosować ten czynnik, bo jako jedyny podnosił publicznie kwestię jego szkodliwości. Poprzedni czynnik był odwrotny, ciężki dla środowiska, ale jak coś miało jebnąć w klimie to nie zabije cię to w taki straszny sposób.

Potem będzie czas na parkingi, będą dalej ograniczane, o nowych będzie można zapomnieć, chyba że na obrzeżach w centrach przesiadkowych do pociągów i busów. Będzie gadanie, że chodniki należą się pieszym, parkingi i jezdnie w sumie też, a tak w ogóle to bez samochodów na drogach nie będzie potraceń na pasach, więc zamieniamy Aleje Jerozolimskie na wypasiony deptak, Polska liderem Europy. A tak w ogóle to po co nam nowe drogi xD

Mam takie wrażenie niestety, że wszystko zmierza w tym kierunku, że prywatny transport, na którym opiera się cały świat a z którym jest toczona teraz walka będzie po prostu zmarginalizowany w przyszłości, będziemy wszyscy jeździć pociągami, rowerami, autobusami lub pieszo. A politycy i prezesi korpo dalej będą mieli swoje limuzyny, tyle że elektryczne. Ogólnie jestem za ekologią, uważam, że powinno się dbać o środowisko, sam jak mam możliwość to staram się jeździć rowerem albo autobusem, bo tak jest taniej dla mnie, zdrowiej też dla mnie jeśli chodzi o rower i lepiej dla środowiska. Ale czasem nie ma po prostu wyboru i jadę autem bo tak, bo nie chcę tracić 2 godziny na dojazd autobusem z przesiadkami. Kiedyś już mogę nie mieć wyboru. Walka z zanieczyszczeniami powinna zacząć się od odejścia od węgla jako źródła prądu, potem zwalczyć inne istotne źródła emisji, a potem brać się za auta, które owszem, emitują syf, ale na tyle mało w porównaniu do innych dziedzin życia, że ograniczanie tego zaczyna tracić sens, koszty ogromne, zyski nikłe w sumie (te środowiskowe, finansowo jest już bardzo opłacalnie). Jak zwykle wszystkim steruje pieniądz a nie logika i szczere intencje, a zakończy się to częściowym odebraniem wolności o stanowieniu o sobie samym oraz spowoduje poważne konsekwencje dla dla wielu ludzi na różnych poziomach.
#motoryzacja #samochody #przemyslenia #uniaeuropejska #oswiadczenie #dyskusja #kierowcy #polska

No Comments

Comments are closed.